Pasek Muzyczny

wtorek, 13 listopada 2018

Alexa Collins #1 ''Tajemnicze gazety''

Stałam po środku pokoju nadal nie dowierzając. Nie mogłam oderwać oczu od listu o treści:


Szanowna Pani Collins!


Z radością informuję, iż dostała się pani
do Szkoły Magii I Czarodziejstwa Hogwart.
Proszę samodzielnie zakupić potrzebne zaopatrzenie.
Odjazd Ekspresu do Hogwartu 1 września o godzinie 8:00
Na dworcu King's Cross w Londynie na peronie 9 i 3/4.


Przełożona Hogwartu,
Prof. MC Gonagall 


Nigdy nie byłam tak uradowana jak teraz. Moja mama zrobiła oczy jak 5 Galeonów, a tata otworzył usta i nie był w stanie ich zamknąć. Staliśmy tak dobre kilka minut, co po tym czasie zamieniło się w atak euforii. Zaczęłam turlać się po dywanie z radości. Poszliśmy zjeść obiad do prestiżowej restauracji, a następnego dnia wyruszyliśmy na ulicę Pokątną.
-To od czego zaczynamy?- Spytała mama.
-Myślę, że najlepiej zacząć od szaty- Powiedziałam po chwili namysłu.

Skierowaliśmy się w stronę sklepu z szatami. Krawcowa zmierzyła mnie tu i ówdzie i dobrała mi szatę. Gdy wyszliśmy od krawcowej, poszliśmy po różdżkę. Weszliśmy do sklepu.

-Kogóż to moje oczy widzą?- Powiedział ironicznie sprzedawca- Toż to państwo Collins ze swoją córką! Ciekawe czy pójdzie w ślady swojego brata i...
-Niech pan mi nie przypomina brata- Prychnęłam
-A cóż to za temperament!- Karłowaty pan za ladą nie mógł przestać zachwycać się naszą wizytą.
-Dość tego, Michael. Chcemy kupić różdżkę i nic więcej.- Ponaglił go mój ojciec
-Ugh, no dobra...- Powiedział wyraźnie zrezygnowany Michael- Podejdź tu, panno Collins.
Podeszłam dwa kroki bliżej. Karzełek zaczął przeszukiwać regały, a po chwili podał mi różdżkę i powiedział:
-10 cali. Głóg. Włókno z ogona feniksa. Spróbuj tym.
Machnęłam różdżką. Na początku nic się nie działo, ale po chwili wszystko w sklepie zaczęło wibrować, a zaraz po tym latać po lokalu jak opętane.
-Hmm... Nie, zostaw ją.- Powiedział Sprzedawca, po czym znów zaczął przeszukiwać półki. Po chwili wrócił z kolejną różdżką i rzekł:
-Zobacz tą; 12 cali. Dąb. Włos z ogona jednorożca.
Wzięłam obiekt do ręki po czym machnęłam nim. Po chwili budynek wypełnił się złoto-żółtym światłem.
-Będzie idealna!- Wykrzyknął karzeł- Należy się 15 galeonów.
Mój ojciec wyjął owe złoto z portfela.
-Pa Michael- Rzekła mama gdy wychodziliśmy. Sprzedawca nie odpowiedział, jedynie pomachał.
Gdy wyszliśmy, nieśmiało zapytałam ojca:
-Kim był ten facet?
-Na razie- nie musisz wiedzieć. Dowiesz się w swoim czasie. -Warknął pan Collins

Po tym wydarzeniu na zakupach już prawie się do siebie nie odzywaliśmy. Jedynie od czasu do czasy pytałam, dokąd idziemy. Po powrocie do domu zastanawiałam się, kim może być Michael. Na pewno nie był złym człowiekiem-Przynajmniej nie wyglądał... groźnie. Pewnie tylko droczył się na mój temat. Przeczytałam jeszcze kilka stron podręcznika do zaklęć i poszłam spać. Miałam dziwny sen. Śniło mi się, jak ktoś chodziłam NASZYM domu i szukałam czegoś w szufladach. Znalazł to. Były to stare wydania Proroka Codziennego. Na jednym widniał nagłówek: ''The bite of 87'. Czym było i na czym polegało? Wszystko na stronie 5''. I to na pierwszej stronie. Nagłówek na kolejnej głosił ''2023. Pożar w domu strachów. Następnie tajemniczy pożar w pizzerii. nie żyją 2 osoby''. Na kolejnej: ''Pożar w Londynie. Rok 2027. O co chodzi?''. Zamarłam. Urodziłam się w roku 2023. Czyli kiedy miałam 4 lata wydarzył się ten pożar? To było dziwne...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że pierwsze opo wam się spodobało :D Pa!

~Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz